• Paradoks tej sytuacji polega na tym, że obie strony, prezentujące przecież zupełnie odmienne stanowiska, mają choć częściowo rację.Konflikt na Bliskim Wschodzie eskaluje. Na początku tygodnia Stany Zjednoczone skierowały w rejon Morza Śródziemnego okręt podwodny z głowicami nuklearnymi na pokładzie. Jak wyjaśnia Centralne Dowództwo sił USA, jednostka klasy Ohio przybyła do "regionu odpowiedzialności". Obejmuje on wschód akwenu Morza Śródziemnego, Morze Czerwone, Zatokę Perską i Zatokę Omańską.

    Gdy spojrzymy w wewnętrzne uregulowania Narodowego Banku Polskiego, trudno odmówić racji argumentacji Adama Glapińskiego oraz departamentu prawnego.Wewnętrzny regulamin banku nie stoi wyżej od ustawy. Jeżeli jest niezgodny z ustawą, to oczywiste stają się pytania:1. Od kiedy? 2. Kto ponosi winę za ten stan?

    Rzeczywiście stosowny regulamin przewiduje udostępnianie protokołów z posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej członkom zarządu, ale faktycznie jest to obwarowane zastrzeżeniem mogącym ograniczać przekazywanie dokumentów.

    Ale rację ma też Paweł Mucha. Sytuacja, w której członek zarządu banku centralnego odpowiada za funkcjonowanie banku, a nie ma dostępu do dokumentacji wytwarzanej w banku, jest patologiczna.

    Założeniem powinno być przecież, że wszyscy członkowie zarządu są możliwie najlepiej poinformowani o wszystkich okolicznościach mogących mieć wpływ na podejmowanie decyzji.Mucha mimo ze jest w zarządzie nie pracuje dla banku nic nie robi i jeszcze mu mało Wiec dlaczego maja mu udostępniać informacje niejawne . Gdyby zarządzał jakimś departamencie to informacje mógłby otrzymać tylko w zakresie swoich kompetencji .A zwolnić go niestety nie można .

    Ba, przecież członek zarządu teoretycznie przepychanie rur Brwinów mógłby ponosić odpowiedzialność karną za niegospodarność. Mógłby też odpowiadać karnie, jako osoba pełniąca funkcję publiczną, za niedopełnienie obowiązków. Czyli np. za udział w podjęciu szkodliwej decyzji bez posiadania wystarczających informacji.

    Jeżeli zaś prezes banku uważa, że dany członek zarządu jest niewiarygodny i nie należy przekazywać mu wszelkich papierów, docieramy do banalnego wniosku: bank centralny jest za mały, by byli w nim


    votre commentaire
  • Publiczna awantura pomiędzy prezesem Narodowego Banku Polskiego a członkiem zarządu banku centralnego osiągnęła zenit. Mało kto w ogóle wie, o co zaczął się spór. Wszyscy widzą jednak, że nadwątlany już wcześniej prestiż kluczowej instytucji finansowej w kraju upada. W praktyce, jak przekonuje prezes Adam Glapiński, sprawa jest banalnie prosta: Paweł Mucha chciałby zarabiać więcej, a Adam Glapiński nie widzi powodu, ażeby Mucha zarabiał więcej. Choćby z tego powodu, że nie przepracowuje się - w ocenie Glapińskiego - jako członek zarządu Narodowego Banku Polskiego.

    Paweł Mucha przyznaje, że wątek jego wynagrodzenia jest przedmiotem dyskusji, ale - w ocenie samego Muchy - bardziej jako dowód na to, że dawny bliski współpracownik prezydenta Andrzeja Dudy jest szykanowany za swoje działania i zwracanie uwagi na nielegalne postępowania prezesa banku centralnego.Jak to zostało wyjaśnione, ustawa formułuje warunek w postaci niezbędności udostępnianych informacji niejawnych do wykonywania pracy, pełnienia służby lub wykonywania czynności służbowych. Należy podkreślić, że Pan P. Mucha otrzymuje wszelkie niezbędne mu do wykonywania jego obowiązków dokumenty i informacje dotyczące ustaleń podjętych przez Radę Polityki Pieniężnej" - uważa departament prawny NBP.

    konflikt

    Zdaniem Adama Glapińskiego zwykła ciekawość Pawła Muchy co do tego, kto co powiedział na posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, to za mało, by otrzymywał on szczegółowe protokoły.

    Paweł Mucha uważa, że kluczowe jest brzmienie art. 17 ustawy o Narodowym Banku Polskim. Wynika z niego, że działalnością NBP kieruje zarząd. A zadań członkowie zarządu mają narzuconych przez ustawodawcę bez liku. Trudno zaś je realizować bez pełnej wiedzy na temat tego, z jakiego powodu inny organ NBP w postaci Rady Polityki Pieniężnej podejmuje takie, a nie inne decyzje.

    W tle – przy czym to tło jest specyficzne, bo wychodzi na pierwszy plan - padają wzajemne oskarżenia, które są coraz dalej od pierwotnego źródła konfliktu. Warto jednak wrócić do podstaw i zobaczyć, od czego się zaczęło


    votre commentaire
  • Szijjarto odbył we wtorek rozmowę z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, który zdecydował o zwołaniu Komisji NATO-Ukraina na szczeblu ministerialnym 4 kwietnia, pomimo węgierskiego sprzeciwu.Helweci ogłosili, że prowadzą negocjacje z Czechami ws. sprzedaży Leopardów 2. Deklaracja Berna zaskoczyła Pragę. - Nie rozmawialiśmy o sprzedaży czołgów ze stroną szwajcarską. Jeśli jednak Szwajcaria zechce zaoferować nam swoje czołgi Leopard 2 w nagrodę za naszą pomoc Ukrainie, na pewno nie będziemy temu przeciwni - oświadczył dyrektor Departamentu Łączności Ministerstwa Obrony David Jareš.

    Węgry po raz kolejny mówią "nie". "Decyzja narusza jedność NATO"Helweci mają 230 Leopadów 2, ale tylko 134 są użytkowane. 96 czołgów zalega w szwajcarskich magazynach. Zgodnie z obowiązującym w kraju prawem, Berno może jednak sprzedać tylko maszyny całkowicie wycofane z eksploatacji. O sprzedaży Leopardów zdecydują szwajcarscy parlamentarzyści. Czeski portal zaznacza, że "jest to jednak niepewne, a na dodatek może trwać bardzo długo".

    - Ta decyzja narusza jedność NATO, ale nie możemy nie przyjąć do wiadomości decyzji sekretarza generalnego - stwierdził Szijjarto. Dodał jednak, że na spotkaniu ma być dyskutowana kwestia ochrony mniejszości narodowych.


    votre commentaire
  • Miałam okazję zapoznać się z kilkoma profilami psychologicznymi sporządzonymi do tej sprawy. Mimo że w założeniu miały być to profile opisujące nieznanego sprawcę, były prawie w całości poświęcone Robertowi J. Jeden z nich opisywał jego dzieciństwo, młodość, czasy szkolne, leczenie, kłopoty w związkach z kobietami itp. Pomijam, że w profilu tym znalazła się masa fałszywych informacji skopiowana z zeznań świadków, bez jakiejkolwiek weryfikacji. Wiem, że co najmniej dwóch świadków fałszywie zeznawało przeciwko Robertowi, bo chcieli się w ten sposób zemścić na jego ojcu. Natomiast do profilu seksuologicznego równie dobrze jak Robert, a może nawet lepiej, pasuje kolega, który na niego doniósł,od ponad trzydziestu lat choruje na schizofrenię paranoidalną i trzeba to brać pod uwagę analizując jego zachowanie. Jego rodzice pytali go, po co poszedł na grób Katarzyny. Odpowiadał, że współczuł zamordowanej dziewczynie i chciał się pomodlić w jej intencji. Poza tym czuł się uwikłany w sprawę jej zabójstwa poprzez postępowanie policyjne; jak już mówiłam,  https://pogotowie-kanalizacyjne.warszawa.pl/wypompowywanie/  w marcu 2000 roku J. był drobiazgowo przesłuchiwany, a policja przez wiele godzin przeszukiwała jego mieszkanie, zabezpieczyła wiele jego osobistych rzeczy. Robert to najście śledczych bardzo przeżył.Zresztą o swojej wizycie na cmentarzu opowiadał wielu osobom - między innymi swojemu psychiatrze, a także znajomemu ze sklepu. Czy gdyby stawiał znicze targany wyrzutami sumienia, jak chce prokuratura, chwaliłby się tym swojemu lekarzowi? Pisałby pismo do zarządu cmentarzy z prośbą o informacje, gdzie jest grób Katarzyny?

    profil

    Nawiasem mówiąc, J. odwiedzał nie tylko grób Katarzyny. Matka jego byłego kolegi, Leszka L., opowiadała mi, że przyjechał do niej z kwiatami na dzień matki i prosił ją, żeby poszła z nim na cmentarz i pokazała mu, gdzie jest grób jej syna. A był z nim skłócony, bo Leszek L. pożyczył od niego pieniądze, których mu nie oddał.  Przez wiele lat Robert uważał go za swojego przyjaciela. Aż pewnego dnia, pod koniec lat 80. panowie się pokłócili. Podobno  usuwanie wody z pomieszczeń  Leszek nie oddał J. pożyczonych od niego pieniędzy. Po tym incydencie nie utrzymywali kontaktu.

    I nagle, po dekadzie Leszek L. zadzwonił na policję, podobno do komisariatu zwanego Biały Domek w Krakowie i oznajmił, że ze zbrodnią na Katarzynie może mieć związek Robert, bo nienawidzi kobiet i dręczy zwierzęta. Jak już mówiłam, nie powiedział o swoich podejrzeniach nawet własnej matce.


    votre commentaire
  • Od siebie dodam, że Spike to bardzo dobry PPK. Ale trzymanie się go to nie jest najlepszy pomysł pod słońcem. Pamiętam jak Szewach Weiss po podpisaniu umowy powiedział: "To jest wspaniała broń! Broń pokoju!". Nie skłamał nic a nic. Izrael ma do tych pocisków "złote śrubki" dlatego żaden Spike z żadnego państwa, które go produkuje nie został posłany na ukraińsko-rosyjską wojnę. Gdyby wojna przytrafiła się Polsce byłoby ban na "złote śrubki" dostawy gotowych PPK tym bardziej nie moglibyśmy liczyć. Seria testowa? Potem....zamiast masowej produkcji seryjnej.....praca badawcza na podstawie projektu Pirat? Ktoś za wszelką cenę opóźnia wdrożenie NASZEGO SUWERENNEGI Pirata do służby w WP. Nie mówiąc o Moskicie - który MON najchętniej by zamiótł pod dywan. Cóż - być może tymi "cudami" powinien się tym zająć NIK? - a być może Trybunał Stanu?....Przypadki, o których czytałem w literaturze, były niestety oporne na leczenie modyfikujące przebieg choroby – pacjenci nie reagowali na typową terapię immunomodulującą i immunosupresyjną. Jedynym lekiem, który pozwalał na zmniejszenie aktywności choroby, były glikokortykosteroidy podawane w wysokich dawkach. Wciąż pozostaje dużo niewiadomych w temacie tej choroby – kończy lekarz.

    Badacze ze Stanów Zjednoczonych zapowiedzieli, że planują zbadać częstość występowania choroby w populacji bardziej zróżnicowanej rasowo. Zamierzają też poszukiwać innych przyczyn genetycznych schorzenia oraz opracować prosty test wykrywający mutację w genie

     


    votre commentaire


    Suivre le flux RSS des articles de cette rubrique
    Suivre le flux RSS des commentaires de cette rubrique